Ten weekend miał tylko jednego bohatera. Pochodzący z Rudy Śląskiej Mateusz Bogusz zdobył dwie bramki dla Los Angeles FC w meczu z Portland Timbers (2:2). 22-latek otrzymał najwyższą notę w swoim zespole, w tym sezonie w ośmiu spotkaniach ma na koncie trzy trafienia.
Jeżeli do kogoś określenie „skazany na uprawianie sportu” pasuje idealnie to Mateusz jest tego doskonałym przykładem. Mama Joanna grała przez wiele lat w piłkę ręczną w ekstraklasowej Zgodzie Ruda Śląska, podobnie zresztą babcia. Mateusz często odwiedzał zresztą parkiety w Rudzie Śląskiej – Bielszowicach, gdzie swoje mecze rozgrywała Zgoda. Gdy w przerwie zawodniczki łapały oddech w szatni, malutki Mateusz jako jedyny szarżował po parkiecie. Oczywiście z piłką przy nodze. – Nigdy nie miałem wątpliwości jaki sport wybrać. Kopałem piłkę już od najmłodszych lat. Wszędzie gdzie się dało. Nigdy jednak dylematu nie było. Mama mówiła bym wybrał to co chcę, wiedziałem, że to nie będzie piłka ręczna – wspominał swego czasu Mateusz.
Piłkarskich wzorców do naśladowania także nie musiał daleko szukać. Ojciec Piotr był piłkarzem, w Rudzie Śląskiej kojarzył się z solidną defensywą Wawelu Wirek. W tym samym klubie grał także wujek. – Rodzice, takie jest moje zdanie, mieli bardzo duży wpływ na Mateusza. Wiedzą jak życie sportowca wygląda, pokazywali mu drogę, uświadamiali, że nie będzie miał łatwo. Nie zagłaskali go, wręcz przeciwnie. Czasem może nie tyle nawet utrudniali, co pokazywali mu, jak wiele pracy go czeka, jak trudna droga przed nim, jak mocno musi pracować – mówi Mateusz Michalik, który jako trener doprowadził Mateusza Bogusza do największego sukcesu drużynowego. Wraz z kolegami z zespołu juniorów młodszych Ruchu Chorzów Mateusz zdobył tytuł wicemistrza Polski, przegrywając minimalnie w finałowym dwumeczu z Lechem Poznań.
Pierwsze kroki Mateusza stawiał jednak w Gwieździe Ruda Śląska. W wieku 10 lat trafił do klubu z Chorzowa, gdzie systematycznie pokonywał kolejne szczeble. – Imponował już wtedy takim śląskim charakterem, piłkarsko także się wyróżniał – wspomina Michalik. Po szczeblach piłkarskiej drabinki piął się szybciej niż jego rówieśnicy. Znajdował uznanie w oczach trenerów kolejnych roczników reprezentacji Śląska, podobnie było już w najmłodszych kategoriach reprezentacji Polski. – Jest to jeden z wyróżniających się graczy, na pewno warto mu się przyglądać i śledzić jego rozwój – mówił o młodym chłopaku swego czasu Grzegorz Kapica, który z racji pracy w Ruchu śledził nie tylko Bogusza, ale także jego rówieśników.
Most accurate passes breaking the opponent defensive line per 90' (@Wyscout), U2⃣3⃣s in 7⃣2⃣ leagues 🌏
— CIES Football Obs (@CIES_Football) April 19, 2024
🥇 #MateuszBogusz 🇭🇺 (#LAFC)
🥈 #MatiasSoule 🇦🇷 (#Frosinone)
🥉 #SimonePafundi 🇮🇹 (#LausanneSport)#ColePalmer 🏴 #FlorianWirtz 🇩🇪
More ⚽️ data 👉 https://t.co/P0Ohpx4eDz pic.twitter.com/2hlLvck1Nn
Szersza publiczność o Boguszu usłyszała właśnie przy okazji rywalizacji w finałowych meczach o tytuł mistrza Polski juniorów młodszych. Już wtedy mówiło się, że może opuścić Chorzów. Został na Cichej, ale czasu nie zmarnował. Szansę w pierwszej drużynie otrzymał szybko. Pojechał na zgrupowanie z pierwszą drużyną gdy jej trenerem był Juan Ramon Rocha. – Koledzy bardzo fajnie mnie przyjęli, atmosfera w drużynie od początku bardzo dobrze się układała – wspominał po jednym z meczów początki wśród starszych kolegów Bogusz, który zgrupowanie na Cyprze musiał jednak szybko zakończyć. Reprezentacja Polski U-17 przygotowywała się do turnieju eliminacyjnego, który zagrała pod koniec marca na Dolnym Śląsku.
Wiosną 2018 roku popularny „Pycik” zadebiutował w pierwszej drużynie Ruchu, jeszcze w pierwszej lidze, w meczu z Bytovią Bytów na początku marca. – Większej różnicy jednak nie odczułem między rozgrywkami seniorów, a tymi juniorskimi. Wiadomo, pierwsze treningi były trudne, trzeba było się przestawić. Ale na boisku nie widać wielkich różnic. Większa odpowiedzialność za piłkę, to przede wszystkim. Strata może się bowiem zakończyć bardzo źle – mówił po premierowych minutach jeszcze na pierwszoligowych boiskach.
Wiosną zagrał w 13 meczach, jesienią natomiast drużynę Ruchu bez Bogusza trudno sobie było wyobrazić. – To jest zawodnik, na którym budujemy ten zespół. Bogusz to przyszłość Ruchu. Trzeba odważnie postawić na tego chłopaka, bo wykorzystuje swoją szanse – argumentował swoją decyzję trener Dariusz Fornalak. Młody zawodnik potrafił się odwdzięczyć – pięć zdobytych bramek, kilka bardzo dobrych występów, popularny „Pycik” stał się ulubieńcem kibiców. Latem wziął koszulkę z numerem 10, która w Chorzowie w ostatnich latach była określana jako „pechowa”. Mateusz sprostał zadaniu. – Wszystko z tym numerem zaczęło się trochę od żartu – przyznawali piłkarze Ruchu, ale fakt, że 17-latek zdecydował się na taki ruch pokazuje jego charakter. – To typ walczaka, nie odpuszcza. Dla młodych chłopaków wzór do naśladowania – dodaje Michalik.
✈️ Leaving Poland at 17
— LAFC (@LAFC) April 18, 2024
⚽️ Playing at Leeds United
🇵🇱 National Team Dreams
Go 1-on-1 with Mateusz Bogusz 🇵🇱 pic.twitter.com/A5rXwcyR0U
Podobną furorę co w Ruchu Bogusz robił także w reprezentacjach Polski. Szybko awansował do kadry U-20 trenera Jacka Magiery, która przygotowała się do rozgrywanych w naszym kraju młodzieżowych Mistrzostw Świata. – Bierze na siebie ciężar gry, nie boi się uderzyć z dystansu, potrafi odpowiednio balansować grę między ofensywą a defensywą. Jest jednym z liderów tej grupy – mówili, jakby nie było, o zawodniku o młodszym od pozostałych chłopaków trenerzy reprezentacji. Jesień była dla niego przełomowy okresem, pierwszym pełnym w seniorskiej piłce. – A mimo to nic się nie zmienił. Przyjeżdżał z kadry, gdzie rozegrał nieraz 2-3 spotkania na wysokim poziomie w ciągu tygodnia i już chciał grać w klubie. Trzeba było to tonować i dokładnie monitorować. Czasem nawet dochodziło do sytuacji, że drobne mikrourazy wolał zachować dla siebie, nie mówić o nich nam i zagrać, niż popracować indywidualnie – zdradza Michalik
Rozwój Mateusza Bogusza dla wielu młodych polskich piłkarzy może być przykładem. W wieku 17 lat zadebiutował w seniorskiej piłce, w barwach Ruchu Chorzów, niewiele później wyjechał do Leeds United. Pod trenerskim okiem Marcelo Bielsy zadebiutował na zapleczu Premier League mając niespełna 19 lat. Awans zespołu Leeds do angielskiej elity sprawił jednak, że młody piłkarz z Rudy Śląskiej postanowił poszukać grania w seniorskich rozgrywkach w innym otoczeniu, w Hiszpanii, gdzie spędził łącznie blisko trzy lata. W 2022 zerwał więzadła krzyżowe. Teraz swoją przystań znalazł za wielką wodą. Kontrakt Bogusza z Los Angeles FC obowiązuje do 31 grudnia 2026 roku.