W Częstochowie pętla zaciska się coraz mocniej. Dla Skry jest jeszcze szansa?

Nie brakuje w naszej przestrzeni piłkarskiej klubów, gdzie futbol totalnie rozjeżdżał się z biznesem. Takim przykładem były chociażby Wigry Suwałki (dzisiaj czwarta liga), teraz jest Skra Częstochowa. Dlaczego rozjeżdża? Bo kluby te w pewnym momencie piłkarsko się broniły, wnosiły coś do naszego piłkarstwa, ale organizacyjnie nie dojeżdżały.  

Przykładów takich klubów jest zdecydowanie więcej, ale Skra jest nam zdecydowanie najbliższa. W Częstochowie czy to, gdy była pierwsza liga, czy też druga, a nawet trzecia, problemy zawsze były podobne. Właściwie trzy:  

  1. Kasa 
  1. Kasa 
  1. Kasa 

Trudno budować klub bez finansów. Gdyby opisać genezę problemów Skry, to właściwie chyba byśmy musieli zacząć od początku… Kwestia struktur właścicielskich i bycia drugim w mieście – to wszystko tłumaczy. Wydawało się jednak, że zimą – po odejściu trzech doświadczonych graczy, ale również najbardziej obciążających skromny budżet Skry, czyli Piotra Noconia, Adama Mesjasza i Adama Olejnika – sytuacja się unormuje. Tym bardziej, że niejako potwierdzeniem tego była decyzja Komisji Licencyjnej, która stwierdziła, że długi Skry wobec graczy zostały wyrównane i minusowe punkty na przyszły sezon zostały zmniejszone do trzech minusowych „oczek”. Nawet w samym klubie spodziewano się gorszej decyzji.  

Tymczasem w Skrze niewiele się zmieniło. Zaległości cały czas są, cierpliwość niektórych już powoli się kończy… Do tego dochodzą kolejne problemy. Klub z ulicy Loretańskiej został ukarany niedawno za utajenie zaległości finansowych w procesie licencyjnym. Stanowiło to pogwałcenie reguł kodeksu licencyjnego i został ukarany w pierwszej instancji aż -7 punktami. To łącznie dawałoby wejście w nowy sezon – bez względu na klasę rozgrywkową – z 10 punktami na minusie. Dla takiego klubu jak Skra to cios olbrzymi. W ostatnich dniach Komisja Odwoławcza ds. Licencji Klubowych zmniejszyła jednak karę do czterech minusowych punktów. To jakaś delikatna ulga, ale łączne kary powodują, że Skra ma –7 punktów na starcie.  

Dodatkowym problemem jest licencja na przyszły sezon i kwestia infrastruktury. Skra nie ma bowiem trybuny dla kibiców, a obiektu rezerwowego nie zgłoszono. – Nie myślimy o tym, bo te dwa lata gry na wyjeździe spowodowały olbrzymie problemy finansowe, które mamy teraz w klubie – słyszymy. W samym klubie żyją właściwie nadzieją “że jakoś to będzie”. – Chcemy uzyskać warunkową licencję bądź też uzyskać czas na zrobienie trybun do pierwszego meczu w przyszłym sezonie. To nie jest długoterminowa budowa trybuny, tylko jej zakup i postawienie jej na gruncie, montaż. Ile czasu? 2-3 tygodnie, bo trybuna będzie gotowa – mówi z optymizmem prezes Skry.  

Problemem jednak jest teren, na którym ma stanąć trybuna. – Teren ten obecnie dzierżawimy jako klub od PKP, możemy go użyczyć miastu na potrzeby powstania tej trybuny. Nie ma z naszej strony żadnych przeszkód.  Potrzebujemy trybun na tysiąc miejsc. Jeszcze za bramkami mamy takie miejsca, gdzie możemy dwie trybuny po 500 miejsc postawić. Rozwiązanie jest, trzeba je tylko zauważyć. Trzeba wyłącznie dobrej woli. Ja tak to odbieram, że tego brakuje – mówi prezes Skry Częstochowa 

Paradoksalnie klub broni się piłkarsko. Skra cały czas plasuje się nad strefą spadkową w drugiej lidze. Do czasu – Wigry obecnie grają w czwartej lidze.