Na Załężu na szaberplacu sprzedawałem buty. Wierzyłem w to, co robię. Byłem w stanie oddać moją dniówkę, gdyby klient znalazł u kogoś innego takie same buty, ale tańsze – mówił dzisiaj podczas swojego expose Szymon Michałek, nowy prezydent Chorzowa. Do tej pory w Polsce nie było tak mocno zaangażowanego kibica w roli gospodarza miasta, z drugiej jednak strony byłoby zbyt wielkim uproszczeniem, gdyby działalność i aktywność popularnego Simona sprowadzić wyłącznie do kibicowania Ruchowi.
Historia z targowiska skończyła się na tyle dobrze, że klient buty od przyszłego prezydenta Chorzowa kupił, a Simon miał na tyle samoświadomości, że w niedługim czasie zdał sobie sprawę, że najlepszym sprzedawcą w historii Załęża nie zostanie. To samo może powiedzieć w przypadku kilku innych robót – już w wieku 14 lat wykonywał drobne prace porządkowe na stadionie Ruchu. Potem w szkole średniej zbierał makulaturę. – Bo chciałem mieć telefon komórkowy – mówi. A potem pracował jeszcze jako barman, na zmywaku, czy też w Irlandii myjąc okna i podłogi.
„Mówili, że nie kłamie tutaj nikt
Obiecali nam sny, z wielkiej płyty marzenia”
Dzisiaj, po latach spędzonych w korporacjach i w ogólnej strefie komfortu, wraca do pracy, która daje prestiż i splendor, ale pod wieloma względami jest równie wielkim wyzwaniem, co handel na przełomie wieków na katowickim Załężu. – Teraz trzeba będzie godzić interesy nieraz sprzeczne ze sobą. Oby tylko efektywnie – powiedział dzisiaj na uroczystej sesji Rady Miasta i po zaprzysiężeniu nowego prezydenta poseł Michał Gramatyka, który poparł w chorzowskich wyborach właśnie Szymona Michałka.
Niespełna dobę po pierwszej turze wyborów samorządowych, która w Chorzowie była decydująca, na rynku zorganizowano spotkanie z prezydentem elektem. Na zakończenie wybrzmiała piosenka „Całkiem nowa bajka”. I chociaż życzliwości z różnych stron w kierunku nowego prezydenta nie brakuje, pokazała to dzisiaj licznie zgromadzona sala sesyjna, pokazali to przede wszystkim wyborcy, to jednak w Chorzowie trzeba nastawić się przede wszystkim na trudną pracę, której przyglądać będą się wszyscy. Wyborcy, polityczni oponenci, jak i Ci którzy zajmują się lokalną polityką w sposób zawodowy, oraz śmiałkowie, którzy chcieliby powtórzyć podobny wyczyn, chociaż może nie na taką skalę, we własnych środowiskach.
Dzisiaj dla Szymona Michałka zaczyna się właśnie nowy etap zawodowej pracy. Dziś w sali sesyjnej pewna przemiana się unaoczniła. Do tej pory był to Simon, który miał „swój” sektor rodzinny na stadionie Ruchu, gdzie by on nie był. Teraz jest to prezydent Chorzowa, który takie swoje terytorium będzie musiał znaleźć w każdym chorzowskim domu kultury, galerii, MCK, czy jeszcze innej jednostce. Pewnie nie będzie to już to samo odczucie jak na stadionie Ruchu, ale pozory trzeba będzie stwarzać. Całkiem sporo jak na jednego człowieka.
„Choć napisali dla nas dobry plan
Idzie wiosna, no patrz, nikt nie skarży się mamie”
Co nie znaczy, że teraz się wszystko zmieni. Dzisiaj wiarygodność i chorzowska „Niebieska” tożsamość to pewnie jeden z największych atutów Szymona Michałka. – Na Ruchu malowałem płoty i sprzątałem sektory. Dostałem za to karnet, w 1998 roku. Było to między innymi na mecz z koleżankami zza między. Oczywiście chodzi o kolegów, przejęzyczenie – słowa te wywołały burzę oklasków oraz salwę śmiechu, ale są również potwierdzeniem, że największe wartości mogą być nienaruszalne, bez względu na to, gdzie stoisz i przed jakim audytorium.
Nowe samorządowe realia to wyzwanie, ale również swoisty egzamin dla całej społeczności kibiców Ruchu. Muszą nie tylko „podzielić” się z wszystkimi chorzowianami „jednym z nich”, ale również pokazać odpowiedzialność za miasto. Bo wybory i ich wyniki można różnie interpretować, ale przede wszystkim jest to zielone światło dla Ruchu – spośród wyborców Szymona Michałka byli zapewne tacy, którzy nie tylko nie chodzą na sektor rodzinny, ale i w ogóle na mecze, a mimo obrzydzania im tematu Ruchu podczas samej kampanii, pokazali, że zdrowy organizm piłkarski, jakim obecnie jest ten klub, musi w Chorzowie funkcjonować. Warto tego mandatu nie zmarnować, a nawet podziękować tym wyborcom.
„Usłyszałem w życiu tyle bajek, ile znałem ludzi
Jeśli opowiem ci moją, no to zaniemówisz”
Nowy prezydent Chorzowa dzisiaj zabierał głos kilkukrotnie. Gdyby nie ograniczenia czasowe z pewnością mógłby rozmawiać jeszcze dłużej. I chociaż dzisiaj mógł już bez ograniczeń mówić o czymkolwiek chce (czytaj: o Ruchu Chorzów), to jednak klub z Cichej nie był głównym punktem żadnego z wystąpień. Gdy Szymon Michałek rozpoczynał oficjalnie kampanię i przedstawiał swój zespół na radnych, celowo uciekał od tematu Ruchu i nowego stadionu. – Ale nie dało się, wszystkie media pytały o ten obiekt – przyznawał dzisiaj. Na kilka tygodni przed wyborami, na oficjalnym przedstawieniu swoich przyszłych radnych, prezentując program swojej „drużyny” skupiał się na zupełnie innych priorytetach, a zaczął od bezpieczeństwa – tak by pewne stereotypy zburzyć i postarać się przekonać tych wątpiących.
Dzisiaj było widać jednak w Chorzowie przywrócenie pewnej hierarchii, która przez lata była mocno zaburzona. Pierwsza sesja i w priorytetach pojawia się Ruch – pewnie mało było sal sesyjnych w Polsce, gdzie klub piłkarski tak mocno wybrzmiał już na starcie. – Nie ma Ruchu bez Chorzowa i Chorzowa bez Ruchu. Będziemy realizowali obietnice związane ze stadionem – i chociaż te same słowa było słychać już niejednokrotnie w Chorzowie, to jednak teraz brzmiały one zupełnie inaczej.
„Czekaliście na to 40 lat
Witajcie w całkiem nowej bajce”
Wersy z piosenki „Całkiem nowa bajka”.