GKS Tychy, Wisła Kraków, Arka Gdynia… i potencjalne baraże. To rozkład GKS-u Katowice na najbliższe trzy tygodnie. Papier nie sprzyja. A presja równie wysoka, co poziom przeciwników na finiszu. Ekstraklasa już dawno nie była tak blisko klubu z Bukowej. Z drugiej strony to być albo nie być dla Rafała Góraka i jego zespołu.
To, co działo się z drużyną z Katowic po niespodziewanym zwycięstwie z Lechią, mogło nieco niepokoić jej kibiców. Trzy mecze bez kompletu punktów, kontuzje, zawieszenia, słabsza gra. Wydawać się już mogło, że do stolicy województwa śląskiego wracają demony jesieni (wtedy „GieKSa” nie była w stanie wygrać w kolejnych ośmiu spotkaniach ligowych). Ale nie.
30. kolejka Fortuna 1 Ligi. GKS Katowice jedzie na Konwiktorską w Warszawie. W rywalizacji z tamtejszą Polonią musi radzić sobie bez kilku ważnych graczy: Oskara Repki, Grzegorza Rogali, Marcina Wasielewskiego. Podopieczni Rafała Góraka szybko tracą bramkę i nie są w stanie na nią odpowiedzieć do końca regulaminowego czasu gry. W doliczonym czasie dzieje się jednak coś niesamowitego, przynajmniej jeśli zna się historię ostatnich lat w wykonaniu „GieKSy”. Ta nieoczekiwanie odwraca losy spotkania – strzela dwa gole (przełamuje się nawet Jakub Arak) i wywozi z Warszawy trzy oczka. Katowiczanie dokonują tego po raz pierwszy od sierpnia 2021 roku. Wówczas udało im się zwyciężyć z Zagłębiem Sosnowiec, mimo że do przerwy przegrywali 0:2.
– Zwycięstwo w takich okolicznościach dało nam ogromnego kopa mentalnego – zapewniał ostatnio Mateusz Mak.
Faktycznie, GKS w kolejnym spotkaniu (ze Stalą Rzeszów) wyglądał już zdecydowanie lepiej… i to mało powiedziane, bo kompletnie rozniósł przeciwnika. Śrubując przy okazji rekord swojej najwyższej wygranej na szczeblu centralnym.
Szalony kwadrans GieKSy! 🤯
— Dawid Dreszer (@dresiu04) May 4, 2024
Jak tak dalej pójdzie, to zwycięskiego gola Jakuba Araka przy Konwiktorskiej będzie trzeba określić jako moment przełomowy.
Zupełnie inny zespół niż przez większość meczu w Warszawie.
A Mak potrzebował tego gola jak mało kto.#KATSTA #GieKSaTwitter
– Na pewno poprzedni mecz z Polonią Warszawa czegoś nam dodał, bo przez bardzo długi czas wcześniej nie wygraliśmy meczu przegrywając. Odwróciliśmy wynik, a dzisiejsze spotkanie tylko potwierdziło, że jesteśmy w dobrej dyspozycji – mówił na gorąco Sebastian Bergier.
Czy zwycięstwa z Polonią i Stalą na dobre zbudowały „GieKSę” przed finiszem rozgrywek i prawdopodobnymi barażami o ekstraklasę? – Tę drużynę buduje wiele czynników i aspektów, które wydarzyły się w GKS-ie Katowice w ostatnim czasie. Zespół przez te niektóre trudności przechodził bardzo dzielnie, jest bardzo silny mentalnie i absolutnie to dzisiejsze zwycięstwo nie jest jakimś ogromnym kołem napędowym. To wszystko proces – tłumaczył w sobotę na pomeczowej konferencji trener Górak.
– Ta drużyna ma do mnie ogromne zaufanie, a ja mam ogromne zaufanie do niej. To nasza siła, która nas prowadzi przez ten sezon – dodał.
Ale wreszcie było widać, że po krótkiej przerwie zespół znowu cieszy się grą w piłkę. Na tej euforii musi podejść teraz do trzech ostatnich spotkań, a potem ewentualnej bezpośredniej walki o awans w barażach. Dotychczas takie sprawdziany generalne „GieKSie” wychodziły raczej kiepsko, mówimy oczywiście o sezonach, w których po raz ostatni walczyła o ekstraklasę.
2016/17: skromne porażki z Sandecją oraz Górnikiem oraz kompromitująca z MKS-em Kluczbork (z 2:0 na 2:3, gol z połowy boiska)
2017/18: porażka z ostatnim w tabeli Ruchem Chorzów oraz absurdalna z Tychami (czerwona kartka i w ostatnim kwadransie z 1:0 na 1:2)
Po przejęciu sterów przez Rafała Góraka postawa GKS-u w najważniejszych meczach trochę się poprawiła. Fakt, w pierwszym sezonie była wpadka w półfinale baraży ze Stalą Rzeszów. W kolejnym zespół z Katowic spisał się już jednak wzorowo w starciach z Chojniczanką i znowu Stalą, co przesądziło o powrocie na drugi szczebel rozgrywkowy. Tam odnotować należy zwycięstwa w kilku meczach derbowych – Tychy, Sosnowiec i w końcu Ruch. Ten stereotyp, że „GieKSę” w kluczowych momentów gasi presja, został poniekąd przełamany.
Kibice „Trójkolorowych” liczą na potwierdzenie w najbliższych tygodniach. A pierwsze już w piątek w Tychach.